FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Historia Hrotgar`a
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum RPG czyli niekończąca się opowieść Strona Główna » Nasza twórczość » Historia Hrotgar`a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rolka




Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: Niebo Utracone

 Post Wysłany: Śro 11:52, 13 Lip 2005    Temat postu: Historia Hrotgar`a

Kiedyś pisaliśmy właśnie na jednym z portali poświęconych fantasy [któy zbraku odwiedzających zawiesił swoją działalność] histroię. Snuliśmy sobie opowieść, w której była tylko jedna zasada, każdy mógł dopisać dalszy fragment, ale tak by nie zaprzeczał on temu co już zostało napisane. Historia nie została dokończona, myslę, że może wy ją dokończycie. Smile

A teraz rozsiądźcie się wygodnie w fotelach, weźcie kufelek do łapki i posłuchajcie:

" Było to pewnego chłodnego wieczora, sir Hrotgar zmierzał właśnie do Banderion, miasta położonego na brzegu rzeki Kresu. Pozostawał w drodze od paru dni, toteż przekraczając bramy miasta, od razu udał sie w stronę karczmy. Już z dala można było usłyszeć dźwięki biesiady. Odstawiwszy swego rumaka do stajni Hrotgar wszedł do tawerny. W środku pełno ludzi, wszyscy jedli, pili i bawili się w rytm muzyki. Zamówiwszy u karczmarza wikt i pokój na noc Hrotgar usiadł przy stoliku i przyglądał się biesiadnikom...
Kilku z nich snuło opowieści o niezwykłych wyczynach herosów, niektórzy chwalili się nowo "zaliczonymi" dziewkami, jeszcze inni pod wpływem wieloprocentowych trunków próbowali sprowokować kamrata do siłownia na rękę... Wyglądało to bardzo komicznie, co jakiś czas, któryś z biesiadników usiłując dojść do baru potykał się o kolejnych i tak wszyscy lądowali na najbliższym stole, Hrotgar uśmiachał się wtedy delikatnie i wspominał chwile swojej beztroski.
Z zamyślenia wyrwał go fragment rozmowy dwóch młodych, widać było kompletnie niedoświadczonych w walce, młodzieńców, którzy z zapałem planowali "Wielką Wyprawę" by ... i tu nie dosłyszał. Właściwie można by rzec, że chłopcy sami przerwali, bo w tawernie pojawiło się kilka tutejszych, dziewczyn.
"impreza dopiero się rozkręca" - pomyślał.
Zmęczenie wzięło jednak górę i w końcu zmusił się powędrować na górę do wynajętego pokoju.
Kręcił się w łóżku przez długi czas - głośna muzyka i okrzyki rozradowanych dziewek utrudniały zaśnięcie bardzo skutecznie.
Ale kto wie, czy tak właśnie nie miało być. Przez ścianę pokoju dosłyszał głos rozmowy, chyba nawet tych dwóch młodzieniaszków, którzy tak się gorączkowiali przed wyprawą, ale nie mógł tego stwierdzić w pełni, gdyż w końcu powieki stały się tak ciężkie, że nawet hałas nie był w stanie uniemożliwić mu snu.
Śnił... w sen, jak zwykle o szczęściu, miłości i walce dobra ze złem, wplątały się słowa podsłyszanej rozmowy...
Z biegiem jak sen stawał się mocniejszy, szczęśliwe sny o miłości i szczęściu ustępowały powoli koszmarowi, temu samemu, który go nawiedzał po zabójstwie jego żony. Z każdym koszmarem zachodził coraz dalej, zawsze na początku pojawiał się sie przed swoim domem w Riksie. Dom wyglądał tak jak zwykle duży 1 piętrowy budynek z czerwonej cegły, frontowe dzwi były uchylone. Nagle powietrze przedarł przeraźliwy krzyk, krzyk ukochanej żony Izjer. Hrotgar Nie zastanawiając sie nad niczym pognał jak szczała ku domu szybko otworzył drzwi wejściowe i omiótł pomieszczenie. Szafki i półki były poprzewracane a zawartość porozrzucana po podłodze. Wszystko: książki, ubrania, pamiątki, przedmioty codziennego użytku znajdowało sie na ziemi lub nie na tym miejscu, co powinno. Tak samo jak za pierwszym razem zupełnie niespodziewanie rozległ się drugi krzyk tym razem o wiele słabszy, wzywający pomocy. Hrotgar już wiedział skąd dochodziły, ten dźwięk dochodził ze wspólnej sypialni, która była na górze. Błyskawicznie ruszył w kierunku schodów dobiegł do nich i zaczął wspinać się ku górze trwało to bardzo krótko. Gdy już się znalazł na górze zastał go ten sam widok, co na dole, wszystko było zniszczone i porozwalane, lecz już się tym nie przejmował. Szybkim krokiem ruszył w kierunku sypialni, wyciągnął rękę ku klamce. Hrotgar podświadomie pomyślał, że tu ostatnio się ten koszmar skończył. Dotknął klamki, zaczął na nią napierać i zaczął pchać drzwi. A one z wielkim skrzypieniem zaczęły się otwierać nienaturalnie powoli….

Słońce zaczęło wschodzić a on nadal leżał w swoim łóżku zlany potem i pogrążony w ponurych rozważaniach.
- pora wstawać – pomyślał. i coś zjeść. Powoli i ospale zaczął wstawać i się ubierać następnie zszedł na duł i ku własnemu zaskoczeniu we wspólnej izbie spotkał swojego starego przyjaciela Stilgara. Nie licząc jego karczma była pusta

- Kope lat Stilgar, co cie sprowadza w te strony? - Zawołał podchodząc do przyjaciela, Hrotgar
- to, co każdego interesy odparł popijając piwo. Jak się miewa Izjer?
Na dźwięk imienia swojej żony twarz Hrotgara momentalnie stężała a w oczach można było zobaczyć chęć nieopisanej zemsty
Przez moment zapadła niezręczna cisza, którą na szczęście przerwał dźwięk skrzypiących schodów. To schodzili dwaj nie zzaprawini w bojach młodzieńcy ci sami, co rozmawiali o jakiejś Wielkiej wyprawie.
Hrotgar kontynuował rozmowę z przyjacielem co chwile zerkajac na przybyszow.
Sprytnie uniknal odpowiedzi na zadane mu pytanie i przeszedl do wypytywania sie o interesy. Stilgar odebrał mentalny przekaz - nauczke, ze niektorych pytan nie warto zadawac, a kiedy juz sie to zrobi, nalezy liczyc sie z rewanzem.

Mlodzi przybysze siedzieli przy jednym stole. Smiali sie. Cieszyli. Popijali drogie, słodkie wino i zaczepiali mijającą ich barmankę Ileę.
Co chwilę któryś z nich wylewał łyk piwa na podłogę. Ila systematycznie podchodziła do nich, by usunac powstala plame, doskonale wiedzac, ze przy kazdym schyleniu bedzie musiala godzic sie na delikatne klapsy.
Ila po kazdym klapsie prostowala sie, robila grozna mine i grozila palcem, w rzeczywistosci jednak nie byla szczegolnie oburzona czy zdenerwowana. Bo i przbysze nie byli typowymi klientami karczmy. Nie byli to goście o smoczym oddechu, tłustych włosach i przepoconych szatach. Bynajmniej. Wyglądali raczej na bogatych szlachciców w przebraniu. I pewnie to nimi wlasnie byli.
W pewnej chwili jeden z nich zauwazyl Hrotgara.
Po cichu puscil zart, ktorego ten nie uslyszal. Uslyszal jednak komentarz Ilei:
-Może i krótki, ale z pewnością zabójczy!
Hrotgar zupelnie zdziwiony spojrzal po sobie koncentrujac sie na spodniach.
Stilgar widzac to powiedzial:
- Chodzi o Twój miecz wielkoludzie.
Hrotgar nie odpowiedzial. Byl jeszcze bardziej zmieszany, przez co jego mina stala sie jeszcze glupsza.
- Moze i jestem stary, ale na pewno nie gluchy jak ty Hrotgarze.
Po chwili oboje wybuchneli smiechem.
Hrotgar po raz pierwszy od tamtej pamietnej nocy...

Po chwili do tawerny weszla trojka ludzi. Spod kapturow wygladaly jedynie brudne, osmolone nosy.
Czyzby mieli ochote na piwo o poranku?
Trzy zakapturzone postacie rozejrzały się powoli po karczmie, uważnie się przyglądając każdemu klientowi karczmy. Spod ich długich płaszczy wystawały długie miecze, nie były na to za wąskie to były rapiery a oni nie byli zwykłymi zakapturzonymi nieznajomymi.
Rozejżawszy się po karczmie bez słowa zawrócili i wyszli, pozostawiając mnożące się pytania czego mogli chcieć...
Hrotgar skończywszy śniadanie postanowił wybrać się do kowala. Poprawił rynsztunek i wyszedł na ulice Branderionu. Rozejżał się po budynkach wkoło zatrzymując wzrok na widniejącym w oddali pałacu książęcym. Z każdą wizytą w mieście pałac ten podobał mu się coraz bardziej. Oderwawszy wreszcie wzrok od budowli, pewnym krokiem udał się do kuźni. Kowal Oswald, był jego dobrym znajomym. Człek był to dosyć potężny, prawie łysy, na lewym ramieniu mial bliznę, pozostałość po walce z krasnoludzkim topornikiem. Mimo to zawsze był miły i rozmowny. Hrotgara przywitał już na samym progu, zawsze lubił słuchać opowieści z odległych krain. Hrotgar miał jeszcze pare rzeczy do zrobienia w mieście, toteż umówiwszy się z Oswaldem na wieczorek przy kufelku zostawił do naprawy uszkodzony naramiennik i wyszedł.
Idąc w stronę portu zaczął wspominać podróże morskie, tak ekscytujące i bogate w przygody, ale i niebezpieczne. Z rozmyślań wybił go widok zakapturzonej postaci, tej samej, która weszła rankiem do karczmy. Przystanął, obejżał się za siebie, lecz na ulicy dostrzegł jedynie pozostałe dwie zakapturzone postacie...
Chciał zmierzyć pierwszego z zauważonych zakapturzonych mając nadzieję , że to ktoś kogo dobrze zna , lecz nie stety ubiór skutecznie to utrudniał. Ciężkie kroki dały znać , że się zbliżają. Wymacał swoje orężę , ale nie wyciągnął , by nie sprowokować. Miał wciąż nadzieję , że to jedynie czas na nim się tak odbił , ze każdego kogo ni zna wzbudza w nim podejrzenia. Znaleźli sie zbyt blisko , a ostrza zaśpiewały w powietrzu. Kolejne cięcia Endalem przyniosły skutki , jeden padł , a inny zawachał się. Nagle ktoś podbiegł , ale było już za późno , gdyż musiał Hrotgar odpierać kolejne ataki i uderzenie pałką w odkrytą głowę. Odgłosy i przekleństwa powoli oddalały , ale jedynie wjego umyśle.

... Nieśli na barkach go jakimś korytarzem , miał zakleblowane usta. Drzwi skrzypły i rozwarły się. Knebel sie poluzował , ale zanim coś zdąrzył powiedzieć , rzucili na zimną , kamienną posadzkę ... znów oddalał się.

...I znowu dom , krzyk , drzwi , ale tym razem dostrzegł coś - na drzwiach lśniał jasnoczerwony symbol , był zbyt rozmazany żeby go rozpoznać. teraz zdarzyło się coś innego ... coś nowego - tunel pochłaniał go.

...
Zimny pot po nim spływał , odszukał pochwę , ale była pusta. Miał gorączkę , znó odszedł , a sen go pochłonoł ...






--------------------------------------------------------
no to czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg Smile


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Balian
Administrator



Dołączył: 11 Lip 2005
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: Wieloświat

 Post Wysłany: Śro 13:54, 13 Lip 2005    Temat postu:

Obudził się... Jego oczy spowijała mgła... Ból, piekący ból w skroniach - to jedyne co teraz czuł. Po chwili otrząsnął się i rozejżał się po pomieszczeniu. Leżał na chłodnej posadzce. Pomieszczenie było niewielkie. Panującą ciemność rozjaśniała jedynie słabo paląca się pochodnia. Na wprost niego były drzwi. Wielkie dębowe drzwi. Nic więcej. Znów ogarnęła go senność... Ze snu wyrwał go odgłos gwałtownie otworzonych drzwi. Do pomieszczenia weszła zakapturzona postać....

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Rolka




Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: Niebo Utracone

 Post Wysłany: Śro 14:54, 13 Lip 2005    Temat postu:

Oczy go piekły, ale usilnie próbował dopatrzeć się czegoś charakterystycznego w ubiorze, sposobie ruszania się, zachowaniu owej postaci co pomogłoby mu w zrozumieniu sytuacji w jakieś się znalazł i o której nie mial zielonego pojęcia. Przerażało go to i tak jak nigdy zaczął czuć strach. Nie wiedział czy o własne życie czy bardziej o to co jest powodem zamknięcia go...
Blade światło pochodni sprawiło, że jedyne co udało mu się dostrzeć były czarne, krucze pióra przypięte do płaszcza.
"... mensel... mag? " - starał sie skupić myśli nad tym co on może mnieć wspólnego z całą tą sytujacją, a zwłaszcza z magami, od których przecież stronił zawsze.
Chciał coś powiedzieć, ale sahara jaka panowała w jego gardle pozwoliła mu jednynie na niezrozumiałe zachrypnięte pomruki.
Postać położyła przed nim misę z której wydobywał się dymek.
"Czyżby coś ciepłego do jedzenia?" - pomyślał i poczuł skórcz w żołądku. W chwili gdy postać opuściła "jego komnatę" ślinianki zaczęły produkcje śliny....
Odchrząknął, chwicił za misę i zaczął pochałaniać łapczywie pokorm. Dawno nie czuł się tak głodny.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Balian
Administrator



Dołączył: 11 Lip 2005
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów


Skąd: Wieloświat

 Post Wysłany: Śro 15:28, 13 Lip 2005    Temat postu:

Konsumował coś w rodzaju gulaszu. Mimo iż było smaczne, nie chciał wiedzieć co pływa w środku... Najadłwszy się do syta, podszedł po pochodnię i zaczął rozglądać się po celi. Dopiero teraz spostrzegł iż na lewej ścianie pomieszczenia jest powieszona deska na łańcuchach okryta kocem, która miała służyć jako łóżko. Udał się w kierunku drzwi, w celu dokładniejszego przestudiowania mechanizmu działania zamka. Wyglądał na standardowy zamek, troche podniszczony. Przypomniały mu się młodzieńcze czasy kiedy podróżował z grupą cyrkowców. Pamiętał iż uczyli go jak rozbrajać takie rzeczy, lecz nie miał przy sobie nic urzy... ŁYŻKA!!!

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum RPG czyli niekończąca się opowieść Strona Główna » Nasza twórczość » Historia Hrotgar`a
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group